Prezentacja fantastycznie, obrazowo pokazana w bardzo nieszablonowy sposób. Chętnie podkradnę pomysł z LEDowym wskaźnikiem poziomu dźwięku :) - a - kolejny wielki szacun - użyta została poprawna nazwa "miernik poziomu dźwięku" :)
Niestety według mojej wiedzy jest tam sporo nieścisłości...
- Przede wszystkim nie zgodzę się z opinią, że dźwięk rozchodzący się w powietrzu nie wnika w ciecze czy ciała stałe. Gdyby tak było, to byłbym bezrobotny, bo betonowa ściana rozdzielająca mieszkania nie przenosiłaby dźwięku rozmów (pozdrawiam wszystkich mieszkających w blokach :) )
- Co do eksperymentu z zanurzeniem się w basenie - jasne, że słychać co się dzieje poza nim. Oczywiście jest dużo ciszej, jednak część dźwięku przechodzi przez granicę pomiędzy mediami. Nie trzeba iść na basen - polecam zanurzyć głowę w wannie w bloku - będziemy słyszeć różne odgłosy, czasem z zupełnie innej części budynku :)
- Przenoszenie kostne - według Pani Karoliny dźwięki powietrzne i materiałowe (czy jak ona je nazywa "strukturalne") to dwie różne rzeczy i nie przechodzą one pomiędzy różnymi ośrodkami. Tutaj także się nie zgodzę. Podczas badań audiologicznych wykonuje się badania słyszenia poprzez przewodnictwo kostne w celu stwierdzenia czy to co słyszy pacjent wynika z normalnie funkcjonującego kanału usznego (membrana itd) czy może mamy uszkodzony słuch i ślimak odbiera dźwięki materiałowe (strukturalne), które w nie wniknęły z dźwięków powietrznych.
- Jeżeli te dźwięki tak się nie przenoszą pomiędzy ośrodkami o różnych stanach skupienia, to dlaczego przykładając to urządzenie do tkanek brzucha dziecko słyszy to, jeśli po drodze mamy jeszcze inny stan skupienia - płyny owodniowe?
Na pewno to urządzenie będzie lepiej działało niż normalne słuchanie muzyki, za co po raz kolejny chylę czoła :) Będę śledził postępy projektu :)
Zgadzacie się z moją opinią? Zapraszam do dyskusji :)
Jeżeli interesuje Ciebie akustyka to
zapraszam do śledzenia tego bloga, polubienia nas na
Facebook'u oraz subskrypcji
kanału na YouTube.